top of page

Solaris - superprodukcja Audioteki!

👉 Najpierw wejdź tutaj

Napisanie dobrej recenzji jest niezwykle trudnym zadaniem. Szczególnym wyzwaniem jest napisanie recenzji utworu znanego, który doczekał się nie tylko wielu innych recenzji, ale również wielu wersji: książkowych, filmowych, a nawet teatralnych. Mowa oczywiście o kultowej już powieści Stanisława Lema o odległej planecie „Solaris”.

Pierwszym i najważniejszym pytaniem jest to, czy na temat „Solaris” można napisać jeszcze coś odkrywczego? Z tyłu głowy automatycznie kołacze się odpowiedź, brzmiąca: pewnie nie. Na szczęście jest to tylko część prawdy. Na temat treści powieści wiele odkrywczego powiedzieć się nie da. Znawców i miłośników zaskoczyć niczym na pewno nie można, bo sami z pewnością mogą zrobić to lepiej, niż nie jeden recenzent.


Opus magnum Lema to niesamowite, filozoficzne studium ludzkiej tęsknoty i potrzeby miłości. Głębokiej i prawdziwej. Idealnej. Studium człowieka rzuconego naprzeciw nieznanemu, niemierzalnemu i niemożliwemu do zrozumienia. Oto zespół badaczy, planetologów, osadzony w klaustrofobicznej przestrzeni stacji orbitalnej, dryfującej w odległym układzie słonecznym, musi zmierzyć się ze zjawiskami, które wykraczają dalece poza ramy naukowej i racjonalnej analizy.


Kiedy kończyłem niedawno słuchowisko „2010: Odyseja kosmiczna” [tutaj], miałem poważne obawy, czy jakakolwiek inna audioksiążka będzie w stanie jej chociaż dorównać, nie wspominając o tym, że okaże się lepsza. „Solaris” od Audioteki jest kolejną z puli superprodukcji, z obfitą obsadą aktorską i doskonałym tłem dźwiękowym. Miejscami nawet zbyt doskonałym – w sytuacji, kiedy Kris Kelvin studiuje „Historię Solaris”, w niezmąconej ciszy słychać przerzucane stronice. Przez bardzo długą chwilę – w zasadzie do samego końca tego epizodu superprodukcji – zastanawiałem się, czy jest to zabieg celowy realizatorów, czy wręcz pewne niedbalstwo, którego nie sposób było usunąć w postprodukcji. Co ciekawe, kiedy Kelvin głosem wspaniałego Roberta Więckiewicza prowadzi narrację, te szeleszczenia i kartkowanie nie jest już słyszalne w żadnej innej części powieści. Bardzo mnie to irytowało, ale kiedy myślę o tym już na chłodno, uważam to za zabieg świadczący o wielkości realizacji.

Całości słucha się bardzo dobrze, a narracja prowadzona jest w taki sposób, że próg wejścia trwa niezwykle krótko i czytelnik słuchacz niemalże od razu dostraja się do klimatu.

Gdybym miał jednym słowem nazwać audiobook „Solaris”, powiedziałbym że – no, dobra: dwoma słowami – to TEATR WYOBRAŹNI. Wystarczy przymknąć powieki, a można odnieść wrażenie, że siedzi się w wygodnym, teatralnym krześle, gdzieś w nieokreślonej przestrzeni, w której aktorzy: Więckiewicz, Cielecka, Woronowicz i pozostali perfekcyjnie odgrywają role napisane przez Stanisława Lema. Bez didaskaliów, czystym tekstem. Słychać każdą emocję bohaterów: zwątpienie Kelvina, ból Harey czy psychozę Sartoriusa i chłodne wyrachowanie Snauta.

Sprawdźcie tu, jak powstawało „Solaris” > tutaj

Superprodukcja audioteki zmazuje niedosyt, który pozostawiła po sobie ekranizacja w reżyserii Stevena Soderberga i z wielkim prawdopodobieństwem ma szansę zadowolić nawet najwybredniejszych słuchaczy. Ja jestem ponadto przekonany, że audiosceptycy również chętnie sięgną po tę pozycję i nie będą rozczarowani.

Moja ocena: 8/10

Materiały dodatkowe, w tym bezpłatne fragmenty do odsłuchania polecam poniżej:👉 http://bit.ly/solarisrec 👈 tu też złożysz zamówienie!#recenzja #audiobook #superprodukcja #audioteka audioteka.pl #scifi 

25 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page